- Koronablog
- 20 mar 2020

Rzucamy się sobie do gardeł na minutę, dwie. Potem się przepraszamy. Kilka takich cykli w ciągu dnia. To etap przejściowy przed przyzwyczajeniem, tłumaczymy sobie, człowiek jest w stanie przyzwyczaić się niemal do wszystkiego. Tyle, że zagrożenie rośnie, choć liczba zmarłych waha się. To dodają to odejmują tę jedną osobę, nie wiadomo, czy tę samą. Jaka kwalifikacja temu przyświeca? I czy to naprawdę coś da, kiedy zaczniemy liczyć ubytki społeczne jak Włosi? Mamy głęboką nadzieję, że do tego nie dojdzie.
Tymczasem jednak próbujemy się oderwać. Nie każdy film jest dobrym pomysłem. Na przykład takie z celebracją zła. Błąd. Wyłączamy, bo po projekcji nie możemy znaleźć sobie miejsca. Płakać się chce, wypuścić łzy, bo napięcie podchodzi wysoko, gotowe w każdej chwili rozsadzić czaszkę. Tak jest.