- Koronablog
- 28 lut 2020

Wyjeżdżam na weekend z, nazwijmy to, sekcją hobbystyczną.
Mieliśmy to zaplanowane od jakiegoś czasu. Prawie nie śpię, bo cały uprzedni dzień łaziłam po sklepach, więc nocą muszę się pakować. Gorączka dopadła Mojego, koronowirusowa, acz mentalna z tendencją do obsesji.
Z perspektywy czasu widzę, że była to gorączka profetyczna, gdyż większość rzeczy nabyliśmy jeszcze, gdy można było przebierać w makaronach i ryżach oraz w kolorach srajtaśmy, w obecności potencjalnie niezarażonych raczej, plujących zupełnie niegroźnymi kropelkami. To wciąż jeszcze czas podawania sobie rąk otwarcie i bez popłochu.