Gorąca linia
- Koronablog
- 26 mar 2020
- 1 minut(y) czytania

Gadamy do nieprzytomności. Wieczory są do gadania przez telefon, do nabijania majątku firmom telekomunikacyjnym i internetowym. Świat został zredukowany do kontaktu elektronicznego. Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby tego zabrakło. Kiedy mówimy, jesteśmy bardziej otwarci, jakbyśmy słowami chcieli przygarnąć drugiego człowieka, poczuć jego bliskość. Ludzie i zwierzaki w niepokoju często tulą się dla bezpieczeństwa. To właśnie robimy. Rozmawiam ze znajomymi, których nie widziałam od lat i jest bosko.
Nasza krzywa powoli idzie w górę, bardzo powoli. To pocieszające. Zastanawiamy się gromadnie w mediach społecznościowych i przez telefon czy jest to prawda. Wciąż przecież robi się za mało testów, za mało osób zdiagnozowanych chodzi po ulicach, zakażeni krążą po mieście, zostawiają ślady na klamkach, na barierkach, w wydychanym aerozolu kłębią się zarazki (wirusowy bulion). Czy uda się to zagłodzić izolacją? Tak właśnie się pocieszamy nawzajem, przesyłając sobie radosne, odklejające od realiów memy. Ludzie wzmacniają się, robiąc filmiki z udziałem zwierzaków, z udziałem dzieci, oraz sprzętów gospodarstwa domowego. Tworzą tutoriale kulinarne i dizajnerskie, remontują online i uprawiają sporty domowe (bardzo chcą swojemu aresztowi domowemu nadać rangę). A mózg drąży świadomość, że nigdy już nie będzie tak samo, że rzeczywistość zmieni się nie do poznania i kij wie, jak się na nowo w niej odnajdziemy. Ale nic to na razie. Życie toczy się. Wirus jak plaga, jak ostrzeżenie. Zmiany mogą być całkiem dobre. Tak, prawie już w to wierzymy, bo przecież nie specjalnie mamy wyjście.
Comments